Podczas niedawnego wyjazdu na stawy zatorskie byłem świadkiem ciekawej senki. Otóż w samo południe, nie bacząc na dezaprobatę czapli, popłoch czajek i moje dziwienie - młody lisek postanowił coś tam sobie upolować. Kręcił się wśród ptasiej drobnicy, ale bez powodzenia, więc upodobał sobie parę większych ptaków. Padło na bociany (akurat stały koło siebie biały i czarny). Przeliczył się chyba, bo boćki wcale nie zamierzały dać się zjeść, dzielnie zwierając szyki przed intruzem. Nie było rady, po paru okrążeniach lisek wycofał się ze wstydem...