W rocznicę Stanu Wojennego wypadł sympatyczny wyjazd na modraczka (Tarsiger cyanurus) do Sieradza. Chociaż ptak przebywał stale w niewielkim parku miejskim już od kilku tygodni - znalezienie go okazało się niezwykle trudne. Dość powiedzieć, że wielu amatorów łatwego tłicza musiało tam ponownie wracać 2-3 x, by go w końcu namierzyć... Również i nam początkowo nie sprzyjało szczęście, przyjechaliśmy ok. 11-tej i od zastanych obserwatorów dowiedzieliśmy się, że ptak pokazał się na kilka sekund ok. 9:00 i przepadł. Pozostało mozolne przeszukiwanie parku i nasłuchiwanie charakterystycznego głosu wabiącego. Przed zmrokiem mieliśmy ,,na koncie" kilka stwierdzonych pojawów (głos), lecz ciągle bez obserwacji wizualnej. Dopiero dosłownie w ciągu ostatnich 5 minut jakie sobie daliśmy przed wyjazdem ptak nagle zaczął odzywać się z niewielkiego krzaka kilka metrów od nas! Rozstawiliśmy się w trójkę niczym na jakimś polowaniu i zastygliśmy bez ruchu. Po chwili modraczek objawił się nam w całej okazałości, szybko przeskakując pomiędzy gałęziami. Całość trwała może z minutę, ale w zupełności nas zadowoliła.
Ładnie zaczynał się ten pokręcony rok (markaczka amerykańska) to i ładnie chociaż się zakończył..