niedziela, 17 maja 2015

Śmierć w ogrodzie

Nic nie zapowiadało dramatu. Sącząc leniwie tyski napój, doglądając co jakiś czas palenisko, myślami byłem daleko stąd - ot zwykły niedzielny wypoczynek, jakich ostatnio mam wiele... Z tego błogiego nastroju lotem błyskawicy wyrwał mnie spadający z nieba pocisk - to znienacka zaatakował krogulec (Accipiter nisus)! Dla wróbla nie było żadnych szans....Jego przeraźliwy pisk rozniósł się po całym ogrodzie... Na szczęście odbezpieczony aparat mam zawsze pod ręką, stąd szybko uwieczniłem grozę tej sytuacji...          










I to byłby w zasadzie koniec opowieści, gdyby nie wyjątkowy zbieg okoliczności, który sprawił że karta pamięci w moim aparacie błyskawicznie zapełniła się kolejnymi wyjątkowymi ujęciami...Bo krogulec wcale nie zamierzał opuszczać ogrodu, pokręcił się trochę pozując ładnie i na koniec wybrał wielce dogodne miejsce na dokończenie konsumpcji - dokładnie wprost nas na okolicznych świerkach!


.